Najmłodsi przedstawiciele millenialsów oraz pokolenie Z, czyli osoby urodzone pod koniec lat 90. i na początku pierwszej dekady tego wieku to dla brandów atrakcyjna grupa docelowa. Mimo że często sami nie zarabiają i dysponują ograniczoną siłą nabywczą, to mają ogromny wpływ na wybory zakupowe dokonywane w rodzinie. Eksperci zauważają, że na komunikację z młodymi konsumentami powinny postawić zwłaszcza branże FMCG, moda, beauty i firmy technologiczne. 

– Millenialsi (urodzeni między 1980 a 2000 rokiem) oraz generacja Z (po 2000 roku) to bardzo ważna siła nabywcza. To grupa, która – gdy zapragnie jakiegoś produktu – musi go pozyskać. Przykładem mogą być buty Kanye Westa, po które kolejki ustawiają się dzień wcześniej, albo pomadki Kylie Jenner, niedostępne w Polsce i w masowych ilościach ściągane zza granicy. Jeżeli coś trafi na listę must have młodzieży z pokolenia millenialsów albo pokolenia Z, to będą oni tak zdeterminowani, że na pewno ten produkt zdobędą – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Bartłomiej Sibiga, twórca platformy społecznościowej DDOB (Daily Dose of Beauty), zrzeszającej influencerów i liderów opinii.

Millenialsi i Generacja Z to tak zwani digital natives. Są nieustannie bombardowani treściami, a ich rzeczywistość jest w całości ukształtowana przez technologie, internet, media i smartfony. Dla marek jest to zarazem bardzo wpływowa i dochodowa grupa. Chociaż najmłodsi millenialsi oraz przedstawiciele pokolenia Z dysponują ograniczonymi środkami i siłą nabywczą, to z drugiej strony mają duży wpływ na wybory zakupowe dokonywane w rodzinie.

– Nawet jeżeli nie mają jeszcze siły nabywczej, to młodzi wpływają na swoich rodziców, co przekłada się na ich decyzje zakupowe. Badania pokazują, że przy wyborze destynacji na wakacje 60 proc. osób dorosłych sugeruje się opinią dzieci. Sam mogę być przykładem – w dziedzinie technologii moi rodzice pytają mnie, jaki kupić komputer, telefon, co jest teraz na czasie. Często najmłodsze pokolenie wyznacza trendy. Jeżeli oni coś zaadaptują, jak na przykład portale społecznościowe, coś stanie się fajne na skalę światową, to trafi do całego społeczeństwa – mówi Bartłomiej Sibiga.

Przedstawiciele obu tych pokoleń bardzo dobrze radzą sobie ze zdobyciem funduszy na zaspokojenie swoich potrzeb. Mimo że część z nich jeszcze nie pracuje zawodowo i nie zarabia, to i tak dysponuje cennymi i drogimi produktami. Dobrym przykładem są iPhony, które szacunkowo ma tylko 5 proc. społeczeństwa.

 Młodzi ludzie nie mają często własnych pieniędzy, a i tak widzimy, że ich siła nabywcza jest bardzo duża i mają wszystkie modne produkty. Sprawdzaliśmy użytkowników według daty urodzenia i pod kątem tego, z jakich urządzeń wchodzą na naszą stronę. 20 proc. z nich wchodziło z iPhone’ów, liczba telefonów po podliczeniu dawała wartość 300 milionów złotych. Jest to niesamowicie duży potencjał, duża grupa, która gdzieś w te produkty musi się zaopatrywać. Ale trudno stwierdzić, na ile robią to we własnym zakresie, a na ile robią to ich rodzice – mówi Bartłomiej Sibiga.

Zdaniem twórcy platformy społecznościowej DDOB na komunikację z młodymi konsumentami powinna postawić przede wszystkim branża FMCG, producenci elektroniki i telefonów komórkowych. Millenialsi i pokolenie Z to również ważna grupa docelowa kategorii beauty, brandów modowych i firm technologicznych.

Dotarcie do tej grupy wymaga jednak od marek odpowiedniego podejścia.

 Takie marki jak Coca-Cola, Lays czy Pepsi bardzo dużo inwestują w influencerów, robią gigantyczne kampanie z topowym youtuberami. FMCG to branża, która w tej chwili najwięcej inwestuje w młodą grupę, jest najbardziej świadoma tego, co się dzieje. Za to moim zdaniem producenci telefonów bardzo zaniedbują komunikację z młodszą grupą. Mocno udzielają się natomiast operatorzy sieci – mówi Bartek Sibiga.

Obecnie coraz więcej produktów dla młodych konsumentów powstaje w bankowości. Zwykle są produkty typu „pierwsze w życiu konto”. Mało aktywna w obszarze komunikacji z millenialsami i przedstawicielami pokolenia Z jest za to branża turystyczna.


@Newseria