Seriale o nastolatkach powinny stanowić osobny gatunek filmowy – nierzadko pozostawiają wiele do życzenia i stanowią raczej przykład dzieł skierowanych jedynie do konkretnego targetu, w konkretnym przedziale wiekowym. Znajdujące się w nich głupotki, pięknie wyglądający nastolatkowie czy dość infantylne reakcje potrafią mierzić i mocno uderzać w jakąkolwiek wiarygodność (o ile twórcy w ogóle brali ją pod uwagę). Pod tym kątem „Sex education” wyróżnia się, wybija i pokazuje, że o nastolatkach i do nastolatków można mówić mądrze. I dodatkowo tak, by nie ograniczać grupy wiekowej odbiorców. Bo ten serial może okazać się przydatny nie tylko dla tych, którzy rozpoczynają swoje życie seksualne, ale także dla tych, którzy już od dawna w nim tkwią i może niekoniecznie są szczęśliwi.

Jaka matka, taki syn

Otis jest uczniem liceum, synem seksuolożki i prawiczkiem, który ma problemy z masturbacją. Brzmi jak niezwykle pechowe zestawienie. Jednak Otis ma w zanadrzu coś, czego nie posiada reszta jego kolegów ze szkoły. Doskonale zna się na seksie. Teoretycznie. W końcu jaka matka, taki syn. Tę umiejętność zauważa Meave, która w umiejętnościach Otisa zauważa sposób na zarobienie pieniędzy.

Mądrze i zabawnie

Największymi zaletami „Sex education” jest doskonałe wyważenie proporcji pomiędzy humorem, nierzadko sytuacyjnym, nierzadko silnie zabarwionym seksem, a wiedzą na temat pożycia. I mowa tu nie o tym, co zrobić, by zapewnić sobie przyjemność. Serial skupia się na psychologicznym wymiarze seksu, problemami z nim – które bywają zakorzenione w kompleksach, skrywanych potrzebach czy nieznajomości własnego ciała. Każdy odcinek dotyka innego zagadnienia i rozwiązuje je w sposób zgodny z ciałopozytywnym nastawieniem do życia i współżycia. W polskich realiach, gdzie edukacja seksualna jest raczej nieśmiesznym żartem niż prawdziwą nauką, możemy czuć się zawstydzeni niektórymi tematami czy czuć, że nie dotyczą nas one bezpośrednio (jak chociażby pokazanie w serialu problemu aborcji). Nie zmienia to jednak faktu, że pokazane one zostały w sposób realistyczny i – co najważniejsze – pouczający. Bo mówi nie tylko o tym, jak robić to w sposób satysfakcjonujący, ale także dlaczego nie warto wstydzić się siebie czy dlaczego mamy pełne prawo do powiedzenia komuś „nie”.

Siła tkwi w bohaterach

Siła „Sex education” to nie tylko genialnie potraktowany temat edukacji seksualnej, ale także świetnie wykreowane postaci, które niosą na swoich barkach tak trudny temat. Otis to zniuansowany bohater, jednocześnie dorosły i dziecko, które nie radzi sobie z własną seksualnością. Meave boryka się z łatką „puszczalskiej” i „niereformowalnej”, a Eric, najlepszy przyjaciel Otisa, nie potrafi odnaleźć się w szkole jako osoba o odmiennej orientacji seksualnej. Ta trójka bohaterów okazuje się najważniejszymi składowymi dramatycznymi, między którymi rozgrywają się najbardziej emocjonalne sytuacje w serialu. Jednak reszta uczniów szkoły, których możemy dobrze poznać podczas kolejnych odcinków, także stanowi coś więcej, niż ładnie prezentujące się tło. To nastolatki z krwi i kości, z problemami, pragnieniami i jakimś zapleczem psychologicznym.


ODR