„Seks w wielkim mieście” pojawił się na ekranach w 1998 roku. I od razu odniósł wielki sukces, stając się ukochanym serialem wielu pań. Wyzwolenie, poszukiwanie seksu i miłości – za to kochamy przygody Carrie Bradshow i spółki.

Choć na pierwszy rzut oka przygody kobiecego teamu wydawały się nieco oderwane od rzeczywistości, od równo 20 lat fanki na całym świecie chętnie obserwowały i obserwują losy czterech przyjaciółek z Nowego Jorku. Samantha Jones ma bardzo pikantne teksty, Miranda Hobbes pełna jest sarkazmu, Charlotte York to niepoprawna optymistka, a Carrie Bradshaw uwielbia zbierać markowe buty. Każda z pań ma swoje pragnienia, lęki, potrzeby. „Seks w wielkim mieście” bawi i wzrusza, a film nominowano aż 50 razy do nagrody Emmy, 24 razy do Złotych Globów, co już świadczy o niesamowitej popularności wyjątkowego serialu.

Pierwszy odcinek wyemitowano 6 czerwca 1998 roku, czyli dwadzieścia lat temu. Nienawiść, zazdrość, miłość, litość, potrzeba miłości, poszukiwanie idealnego związku – tego doświadczają cztery silne kobiety, dążące do szczęścia i poczucia spełnienia. Filmowe losy czterech przyjaciółek szybko stały się przebojem, a w 2008 roku na ekranach kin pojawił się film pod tym samym tytułem. Także on zyskał ogromną popularność, choć jak się wydaje – serialowy duch był nie do podrobienia na wielkim ekranie. Nie przeszkodziło to jednak w wyprodukowaniu sequela w 2010 roku.

Dlaczego kultowy?

Seks w wielkim mieście przełamuje kulturowe tabu, sprawia, że kobiety o różnych statusach i z różnych stron świata identyfikują się z głównymi bohaterkami. Jest to niewątpliwy fenomen. Nie dziwi więc, że serial wzięli pod lupę przeróżni specjaliści i przyjrzeli się serialowi, który odważył się pokazać więcej niż inne filmy. Nie tylko markowe ubrania, drogie buty oraz luksus, lecz przede wszystkim cała warstwa psychologiczna – oto, co przyciąga kobiety. Panie zaczynają myśleć, porównywać i stawiać sobie pytania, których nie zadawały nigdy przedtem, zastanawiać się nad własną seksualnością, wyborami życiowymi, granicami wolności, definicją szczęścia.

Oczywiście bywa też infantylnie, teksty bohaterek czasem porażają pretensjonalnością, ich historie bywają zwyczajnie przerysowane. „Los samotnej kobiety nie jest łatwy, dlatego każda powinna mieć wyjątkowe buty, żeby radośniej kroczyć przez życie” – powiedziała Carrie Bradshaw. Buty nie zastąpią pozytywnych uczuć, ale spokojnie mogą dać namiastkę radości przez chwilę i sprawić, że pewniejszym krokiem panie będą dążyły ku przyszłości. To artefakt dający przez chwilę szczęście, otwierający bramy do świata luksusu. Uosobienie tęsknoty za życiem królewny. Bezpruderyjnej, pewnej siebie, odważnej i przebojowej. Która nie zawsze dostaje to, czego chce, ale jest dużą dziewczynką i wie, że „Wszechświat może nie gra z nami fair, za to ma ogromne poczucie humoru”.


AGO/DOP